Podeszła do mnie dama,
cała w bieli...
Leżałam w kałuży mojej
anormalności,
Podniosła mnie a wraz ze mną
ból, rozczarowanie i zazdrość.
Popatrzyłam w jej oczy,
pełne pychy i pogardy,
Zupełnie jak moje niedokończone
myśli urwane, krótką chwilą
opamiętania,
Zabrała mi coś ważnego...
już nie skonam mając pragnienia,
nie warte mojej paranoi.
czwartek, 22 maja 2008
Autor:
Amélie
o
19:29
Etykiety: myśli abstrakcyjne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz